Szef kuchni o otwarciu restauracji LIDO: Zapraszamy w kulinarną podróż

W oficjalnie oddanej do użytku rezydencji UltraMar lada dzień otwarta zostanie Restauracja LIDO, serwująca belgijskie specjalności. Już pod koniec lipca, podczas uroczystej kolacji zaproszeni goście mieli okazję zapoznać się z tym miejscem, położonym nad samą wodą awanportu, a przede wszystkim z inspirowaną morzem kuchnią pełną świeżo przygotowanych belgijskich specjałów. Już wkrótce w kulinarną podróż brzegiem Morza Bałtyckiego i Północnego zabierzemy każdego chętnego, a tymczasem zapraszamy do lektury wywiadu z szefem kuchni o tym, co dokładnie czeka nas w LIDO. W szczegóły wprowadza nas Machiel van Bladel – pochodzący z Holandii kulinarny autorytet w sprawach kuchni Beneluksu.

Co będzie najważniejsze w znajdującej się na parterze rezydencji Ultramar, Restauracji LIDO?
Najwyższa jakość dań, świeżość produktów i dobry serwis. Będziemy specjalizować się w serwowaniu belgijskich specjałów połączonych z elementami kuchni polskiej. Oczywiście wszystko inspirowane morzem.

Czyli mamy spodziewać się menu pełnego ryb?
Ryby to będzie ważny element naszej karty. Znajdą się w niej zarówno te bałtyckie, od lokalnych dostawców, na bazie których powstanie np. zupa bałtycka bouillabaisse, jak i ryby Morza Północnego, o zupełnie innym smaku niż te znane z Bałtyku. Najczęściej będą smażone w bardzo lekkiej, ale chrupiącej panierce, dalej skropione jedynie sokiem z cytryny i podane z liściem pietruszki. Bo te ryby są tak delikatne, tak pyszne, że szkoda zbyt wymyślnymi potrawami psuć to, co w nich najcenniejsze. W menu znajdzie się m.in. turbot z grilla, pieczony dorsz, filet z łososia, sola “meuniere”, ale nie tylko ryby. Bo będą też świetne mięsa – od lekkiego kremowego gulaszu z kurczaka do steków z grilla. Daniom towarzyszyć będą często słynne belgijskie frytki. Zaserwujemy także sałaty i makarony. Karta nie będzie bardzo obszerna, za to wszystkie składniki powstaną tu – w naszej kuchni, na oczach gości. Nie ma więc mowy o gotowych półproduktach, proszkach, na bazie których robi się bulion czy sos. Czy to majonez, czy sos béarnaise – wszystko przygotowujemy sami, a, jak zauważyłem, to nie jest raczej spotykane na polskim wybrzeżu. Na pewno do Darłowa dostarczymy więc nową jakość.

Chcesz powiedzieć, że nawet serwowane na gorąco ciasto czekoladowe powstanie ze słynnej belgijskiej czekolady…
Oczywiście. Jesteśmy już zaopatrzeni w najlepsze gatunkowo czekolady, które nie dość, że są pyszne same w sobie to u nas staną się podstawą do przygotowania słodkich sosów i ciast. W karcie z deserami nie zabraknie też belgijskich gofrów ze świeżymi truskawkami i bitą śmietaną. Gofrów tak innych od tych, serwowanych zazwyczaj nad Bałtykiem.

Skoro kuchnia belgijska to na pewno ważnym elementem będą słynne belgijskie piwa.
Zaoferujemy 15 rodzajów, z czego dwa będą serwowane z beczki. Ale nie tylko piwa. Ważne są również wina, których mamy ponad 80 rodzajów – od pełnych świeżości białych win, przez szampany do wytrawnych czerwonych.

Gdybyś mógł opowiedzieć kilka słów o sobie i o tym, jak odnalazłeś się w Darłowie.
Kuchnia towarzyszy mi od zawsze. Mój ojciec miał 4 restauracje, więc od dziecka wprowadzał mnie w świat smaków i kulisy gastronomii. Miałem okazję współtworzyć sześć restauracji, a LIDO to siódmy, zupełnie wyjątkowy projekt. Wcześniej pracowałem w Holandii, z której pochodzę, Belgii, Francji i Australii. Do Darłowa przyjechałem zimą, gdy POC Partners zaprosił mnie do współtworzenia LIDO. W miasteczku było cicho, spokojnie, ale zobaczyłem położenie Marina Royale i wiedziałem, że robimy tutaj coś wyjątkowego. Teraz, pod otwarciu UltraMar, w letniej atmosferze odbieram Darłowo zupełnie inaczej. Jeszcze do jesieni będą wdrażał polskich szefów kuchni w tajniki belgijskich przepisów i muszę powiedzieć, że współtworzenie tej belgijsko-polskiej mieszanki to naprawdę fajne doświadczenie.